Dożynki wiejskie w Roszkowie
Dwudniowe dożynki odbyły się także w Roszkowie. Wzorem innych sołectw, tu również w sobotę bawiono się na wieczornej potańcówce. W niedzielę, 2 września br. uroczystą mszą dożynkową i podniosłym Te Deum dziękowano z tegoroczne plony.
Po południu ulicami miejscowości przeszedł tradycyjny korowód dożynkowy, na czele którego jechała bryczka z gospodarzami wsi - sołtysem Józefem Stasiem i proboszczem Andrzejem Morawcem, następnie platforma z koroną dożynkową, a za nimi maszerowały poprzebierane dzieci, niosące tegoroczne płody rolne. Pochód zakończył się na placu przy remizie OSP, gdzie na mieszkańców i gości czekały kolejne atrakcje: gry i zabawy dla dzieci, loteria fantowa, dobrze zaopatrzone stoiska z jedzeniem i napojami, duży grill i ponownie wieczorna zabawa taneczna.
Wiele emocji wzbudził przyjazd kilkunastoosobowej grupy motocyklistów z Raciborza, zaprzyjaźnionych z miejscowym proboszczem. Wszyscy podziwiali piękne motory, a chętni mieli okazję do przejażdżki mechanicznym rumakiem. Mieszany zespół damsko-męski, składający się z ubranych w stroje ludowe mieszkańców i członkiń KGW wystąpił w układzie tanecznym i skeczu. Roszkowskie dożynki odwiedził również "Demis Roussos" prezentując swoje największe przeboje oraz "Hasermon" (Utopiec). Strofował on rolników za nadmierne stosowanie nawozów sztucznych zatruwających rzekę, w której on żyje a była szefowa KGW usłyszała swoje za wypuszczanie psa, który porwał mu spodnie. Oberwało się również sołtysowi wsi i wiceszefowi gminy. Pierwszemu za zbyt słabą ściągalność podatków, za co dostał dzwonek po poprzednim sołtysie i kartę rowerową, a drugiemu za zbytni liberalizm do gminnych urzędników, za co Hasermon wręczył mu rózgę. W obydwie role wcielił się jeden z mieszkańców Roszkowa, p. Alfred Łuska.
|
|
|
|