Zapisz się
do newslettera
Logo migam
Aktualności
Modna Ślązaczka

Modna Ślązaczka

""Jak ubierały się Ślązaczki na co dzień i od święta można było zobaczyć 12 lutego w tworkowskim Centrum Kultury. To był nie tylko pokaz ludowej mody w stylu retro, ale także lekcja historii i regionalizmu, bowiem prezentowane stroje komentowały specjalista ds. folkloru dr Kornelia Lach oraz etnograf z raciborskiego Muzeum Julita Ćwikła. Śląskie stroje kobiece różnią się w zależności od regionu, a nawet poszczególnych miast i wsi z jakich pochodzą. Warto też zauważyć, że sposoby ubierania wzajemnie przenikały się wraz z przemieszczaniem się ludności w XIX i XX wieku. Mieszkanki Śląska zaczęły także dostosowywać się do mody miejskiej, co zmieniło wygląd stroju jeszcze bardziej.
Generalnie w garderobie Ślązaczki musiała być mazylonka, czyli spódnica prosta lub marszczona, najbardziej pożądaną i zarazem najdroższą była plisowana. Do tego był kaftan, na naszym terenie nazywany jubką, kocybajką (na pograniczu polsko-czeskim za Cyną) lub jaklą – jak w Raciborzu. Mazylonka i jubka uszyte z tego samego materiału stanowiły komplet czyli ancug. Pod mazylonką kobiety nosiły unterok czyli halkę. Te szczupłe wkładały nawet i pięć unteroków, bo kanon kobiecego piękna był kiedyś inny niż dzisiaj. Wtedy obowiązkowe były też kiełbaśnice, czyli wałek płócienny wypchany pierzem, wełną lub watą. Taki wałek zawiązywało się wokół bioder, aby je poszerzyć. Pod unterokiem były galoty czyli majtki do kolan, wykończone ozdobnymi falbankami. Co ciekawe, moda na taką bieliznę weszła na Śląsku dopiero 100 lat temu. Podczas tworkowskiego pokazu zaprezentowano także okrycia zimowe, które stanowiły chusty, bo Ślązaczki nie nosiły płaszczy ani kurtek czy kożuchów. Tak więc bez tydzień do kościoła zakładały plyjt, na wielkie mrozy była bardzo gruba hyta, natomiast najdroższy i najbardziej elegancki był szpigeltuch zwany chustą turecką lub po prostu szpiglem. Jest to chusta noszona w niedzielę i święta, utkana była z wełny i bawełny lub z wełny i jedwabiu. Pierwotnie chusty te sprowadzano z Turcji, potem z Austrii, Czech i Francji. Te unikalne i oryginalne stroje powyciągały z szaf, odświeżyły, wybiglowały i założyły na pierwszy tego rodzaju pokaz mody panie z gminnych Kół Gospodyń Wiejskich. Inicjatorką przedsięwzięcia była szefowa tworkowskiego KGW Krystyna Lamczyk: Ten pomysł męczył mnie już może ze dwa lata. Moim celem było zorganizowanie takiego pokazu, ale bałam się, że sama nie dam sobie rady. Poprosiłam o pomoc dyrektora Utrackiego. Zaraz się zgodził i powiedział, że to świetny pomysł – wyjaśnia pani Krystyna.
Ale zebranie takiej kolekcji oryginalnych strojów śląskich nie było łatwą sprawą. Krystyna Lamczyk chodziła po znajomych, pytała czy ktoś jeszcze zachował stroje po omie. Udało się zebrać sporo rzeczy, niektóre mają 100 lat i więcej.
Pokaz mody był też okazją do wspólnej zabawy. Goście zjedli wiejski obiad – peklowaną karkówkę wieprzową, ziemniaki i smażoną, kiszoną kapustę. Na deser był śląski kołacz oraz specjalność Tworkowa - eliksir młodości, czyli cytrynówka.

Galeria zdjęć (34)

Projekt i wykonanie © Margomedia Sp. z o.o.

Stara wersja serwisu

Portal www.krzyzanowice.pl wykorzystuje pliki cookies, czyli tzw "ciasteczka". W przypadku braku akceptacji korzystania z plików cookies prosimy o opuszczenie strony.
Zamknij