Zapisz się
do newslettera
Logo migam
Aktualności

Hubertus


Nadeszła nareszcie piękna złota jesień, a z nią termin tegorocznej pogoni za lisem czyli popularny . W słoneczne, niedzielne popołudnie, 19 października na nadodrzańskich łąkach w Sudole zebrał się spory tłum widzów zainteresowanych tym ciekawym widowiskiem.

 

                    "" ""



Polowanie jest symboliczne i nie ma nic wspólnego z krwawymi łowami, a "lisem" jest jeden z jeźdźców z przypiętą do lewego ramienia lisią kitą. Jeźdźcy wiedzą, że to święto, więc obowiązuje odświętny strój. Klasyczny strój myśliwski to czerwony frak, białe bryczesy, czarne buty jeździeckie oraz irchowe rękawiczki. Na głowie oczywiście toczek. Dopuszczalny jest także taki strój, jaki obowiązuje na zawodach jeździeckich. Trzeci wariant to tak zwany strój dżentelmeński: marynarka w pepitkę, bryczesy, czarne buty, biała koszula, ciemny krawat. Ale jaki by nie był strój, ma być odświętnie i elegancko. Jeźdźcy powinni też zadbać o wygląd konia. Koń i jego rząd ma lśnić czystością. Mogą być dodatkowe, odświętne ozdoby: wstążki, warkoczyki, ozdobne sploty - oczywiście chodzi o końskie grzywy i ogony. Wszyscy zwracają uwagę na atmosferę całej imprezy, a nic tu nie działa tak dobrze, jak nienaganne zachowanie uczestników.



Przed biegiem uczestnicy zapoznali się z regulaminem. Bieg prowadził master, Maksymilian Galda z Bieńkowic - pod żadnym pozorem nie wolno było go wyprzedzać. Stawkę zamykał kontrmaster, który kontrolował co się dzieje i czuwał nad ogólnym porządkiem i bezpieczeństwem. Pogoń za lisem rozpoczęła się na okrzyk mastra "lis" (wtedy już można go wyprzedzić, ale trzeba jednak zapanować nad emocjami i koniem, aby nie stanowić zagrożenia dla innych). Pojawił się jeździec z przypiętą lisia kitą. Był to ubiegłoroczny zwycięzca - Rafał Wochnik. Jeźdźcy i amazonki ruszyli za nim w pogoń. Kitę zrywa się prawą ręką, po dogonieniu lisa z boku lub tyłu. Jeśli lisia kita zostanie zerwana zgodnie z przepisami, master oznajmia: "koniec biegu, lis złapany". Tegorocznym tryumfatorem został siedemnastoletni uczeń raciborskiego mechanika Daniel Pendziałek z Kornicy.


 

                  "" ""

 


Po biegu zwycięzca, a za nim w należytym porządku pozostali jeźdźcy, zrobili rundę honorową wokół łąki. No, a po biegu jeźdźcy nie zapomnieli, kto nadstawiał dla nich grzbietu dla przyjemności i nie rozglądali się za bigosem czy innymi smakołykami, ale zatroszczyli się najpierw o swoje wierzchowce. Potem dopiero zasiedli przy prawdziwym ognisku (nie grillu) i smażyli kiełbaski. Kiedy emocje jeźdźców i energia koni opadały nieco, rozdano wszystkim uczestnikom biegu dyplomy.

W tym roku goniło lisa prawie czterdziestu jeźdźców na koniach ze stajni z: Sudoła, Krzanowic, Krowiarek, Pawłowa, Raciborza, Skrzyszowa oraz Bieńkowic i Bolesławia. Organizatorem imprezy byli Miłośnicy Koni w Sudole. Należy dodać, że symbolicznego otwarcia biegu dokonali: zastępca wójta gminy Krzyżanowice Gerard Kretek, który na miejsce przybył konno i prezydent Raciborza Mirosław Lenk, który przyjechał na rowerze.

Projekt i wykonanie © Margomedia Sp. z o.o.

Stara wersja serwisu

Portal www.krzyzanowice.pl wykorzystuje pliki cookies, czyli tzw "ciasteczka". W przypadku braku akceptacji korzystania z plików cookies prosimy o opuszczenie strony.
Zamknij