Przejdź do treści
Opublikowano: 12.02.2025
Międzypokoleniowe skubanie pierza w Tworkowie

11 lutego panie z kół gospodyń wiejskich osiemnasty już raz spotkały się w Tworkowie na tradycyjnym skubaniu pierza. W odróżnieniu od dawnych spotkań, które miały cel praktyczny, tworkowskie skubanie przede wszystkim przybliża najmłodszym zapomnianą już powoli tradycję. Do pań dołączyły przedszkolaki, by wspólnie spędzić chwilę na wspólnej pracy.

Spotkanie w tworkowskiej Roszarni prowadzone przez dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury Sabinę Ciuraszkiewicz rozpoczęło się od kawy i ciasta, by po chwili przenieść się na drugą salę. Tam na stołach czekało już gęsie pierze przygotowane do skubania. W imieniu wójta Grzegorza Utrackiego uczestniczki przywitała sekretarz gminy Małgorzata Krzemien, która dołączyła do wspólnego darcia pierza. Prace przebiegały przy rozmowach, wspomnieniach i piosenkach. Po pewnym czasie w GOK pojawiły się przedszkolaki z Tworkowa. Dzieci zaprezentowały piosenki po polsku i niemiecku oraz zatańczyły „Poszło dziewczę po ziele”. Następnie wszyscy przystąpili do wspólnego skubania.

Dzieciom zajęcie to sprawiało wiele radości – wokół unosiły się biały płatki pierza, można było także przystroić się w gęsie pióra i udawać Indian. Panie z wielką cierpliwości i radością tłumaczyły najmłodszym, jak oddzielać z piór chorągiewki od stosin, a malutkie paluszki z łatwością wykonywały to zadanie. Była to doskonała okazja do zacieśniania więzi oraz tłumaczenia, jak kiedyś wyglądały takie spotkania.

Darcie pierza, znane na Śląsku pod nazwami takimi jak szkubki, szkubaczki, pierzajki czy wracka, było jednym z najważniejszych zwyczajów wiejskich, praktykowanym od jesieni do końca karnawału. Tradycja ta polegała na ręcznym oddzielaniu puchu od twardych stosin gęsich lub kaczych piór, co było niezbędne do przygotowania posagu dla młodych kobiet. Panna młoda musiała mieć w swoim wianie co najmniej dwie pierzyny i cztery poduszki, co czyniło darcie pierza istotnym elementem przygotowań do małżeństwa.

Spotkania odbywały się w domach, w których mieszkały panny na wydaniu. Kobiety zbierały się w izbie, gdzie ustawiano stół i krzesła, a gospodarz dbał o ciepło w pomieszczeniu. Praca była czasochłonna – jedna grupa szkubaczek mogła spędzić w jednym domu nawet dwa tygodnie, zanim przeniosła się do kolejnego. Liczba uczestniczek wynosiła zazwyczaj od pięciu do piętnastu osób. Był to czas intensywnej pracy, ale też okazja do rozmów, śpiewów i integracji sąsiedzkiej. Kobiety wymieniały się opowieściami o lokalnych wydarzeniach i legendach, a młodsze uczestniczki były wtajemniczane przez starsze w zasady życia małżeńskiego.

Ostatni dzień darcia pierza był szczególnym wydarzeniem – organizowano wtedy ucztę z tradycyjnymi potrawami, takimi jak kołocz, kreple (pączki) czy sałatka ziemniaczana. Do zabawy często dołączali mężczyźni, co sprzyjało zalotom i zawieraniu znajomości. Panowie niekiedy robili psikusy, takie jak wpuszczanie gołębia do izby, co powodowało rozprzestrzenianie się puchu po całym pomieszczeniu. Zabawy te były jednak traktowane z przymrużeniem oka i dodawały uroku całemu wydarzeniu.

Darcie pierza miało także istotne znaczenie społeczne – budowało więzi sąsiedzkie i wspólnotowe. Po wojnie zwyczaj ten odgrywał dodatkową rolę integracyjną, szczególnie na terenach Śląska, gdzie spotykały się miejscowe kobiety z repatriantkami i osadniczkami. Obecnie darcie pierza jest coraz rzadziej praktykowane ze względu na zmieniający się styl życia oraz dostępność gotowych wyrobów tekstylnych. Jednak w niektórych miejscowościach, takich jak Tworków, tradycja ta jest nadal kultywowana podczas specjalnych spotkań folklorystycznych. Darcie pierza to nie tylko praktyczna czynność związana z przygotowaniem pościeli, lecz także symbol wspólnoty i kultury wiejskiej Śląska. Choć dziś jest to zwyczaj niemal zapomniany, jego znaczenie jako elementu dziedzictwa kulturowego pozostaje niezaprzeczalne.